Początek czerwca to łażenie po łąkach w okolicach Garmisch. Pierwszy raz poszłam obwąchać Hammersbacher Wiesn z górującym w tle Waxensteinem i poraz drugi, co już od dawna mi po głowie chodziło odwiedziłam Gerold o poranku.
By zrealizować tak mozolne :) przedsiębwzięcie musiałam nocować w Garmisch. Nie wyobrażałam sobie zachodu słońca powrotu do domu i ponownej jazdu na wschód słońca. Tak bez stresu można było obskoczyć dwie miejscówki. Co prawda wieczór na Hammersbach nie był obfitujący w piękne światło. Ale za to poranek na Geroldzie to była istna magia. Po całonocnej ulewie niskie mgły pędzone wiatrem stworzyły niezapomniany spektakl.
Nawet dane mi było o świcie spotkać jakiegoś młodego amatora fotografii, który jednak szybko się zwinął i całość pejzażu była moja.:)
Zeit vergeht. Es bleibt nicht viel für Blog Erfassungen. Es is zwar nicht viel aber ich finde beide meine Kurze Fototrips toll.
Anfang Juni hab ich mich rund um Garmisch herumtrieben. Erstes mal hab ich Hammersbacher Wiesn mit dem Waxenstein im Hintergrund beschnüffelt :). Und was ich schon längst geplant hab, Gerold zu Sonnenaufgang.
Es war natürlich nicht möglich ohne die Übernachtung im Garmisch. Abend bei Hammersbach war nicht so lichtreich aber dafür Morgendämmerung bei Gerold war magisch. Nachdem Regen in der Nacht tauchten überall die sausenden Nebel auf.
Ich hab sogar in aller Frühe einen jungen Fotografen getroffen. Der war jedoch schnell fertig und die ganze Landschaft gehörte mir.
0 Kommentare:
Kommentar veröffentlichen